Polskie nazwy muszek – Ocalmy od zapomnienia

POLSKIE NAZWY MUSZEK – OCALMY OD ZAPOMNIENIA

 autor: Wojciech Węglarski

 

      Zacznijmy od tego, że zapotrzebowanie na sprzęt muszkarski zaczęto obserwować dopiero od – powiedzmy – 1950 roku, w którym warszawska Spółdzielnia „Sprzęt Rybacki”, nieśmiało w swoim katalogu-informatorze zaoferowała cztery odmiany sztucznych muszek. Jakie to były muszki – nie wiem, bo nie miałem okazji dotrzeć do tego dokumentu. Może ktoś go ma? Proszę o kontakt.

      Skoro już w 1951 roku sprzedano, (głównie w oddziale krakowskim tej  s-pni) około 50 000 sztucznych muszek głównie pochodzących z importu (Norwegia, Czechosłowacja), to już w 1952 r. w Krakowie zespół kilku ludzi skupionych wokół krakowskiego Zarządu Okręgu PZW przystąpił do uruchamiania polskiej produkcji sztucznych muszek. Była to grupa kilku osób, które o wędkarstwie muchowym raczej nie miały nawet seledynowego pojęcia, chyba że coś na ten temat mógł powiedzieć pan Józef Dyląg – wędkarz i właściciel znanego w Krakowie sklepu wędkarskiego. Prawie wszystkich tych panów znałem osobiście, stąd moja kolorystyczna ocena ich muszkarskiej wiedzy. Tak, czy siak, ten zespół plus w miarę kompetentni pracownicy Spółdzielni Sprzęt Rybacki wybrali do produkcji 16 wzorów, które w charakterze wzorca i reklamy były naklejone na tekturowe kartoniki. Niestety, więcej szczegółów na ten temat nie znam i - jak poprzednio – proszę: Jeśli ktoś wie więcej na ten temat, proszę o kontakt. Już wtedy pojawiło się tam kilka polskich nazw muszek, ale o tym później.

I odtąd te wzory muszek były do nabycia w słynnym krakowskim sklepie przy ulicy Siennej, pod wieloletnim kierownictwem p. Mariana Pisarskiego. Muchowy asortyment był pierwszą jaskółką rodzimych polskich muszkarskich wyrobów. Potem – w miarę upływu lat – asortyment ciągle się rozszerzał, ale to już wykracza poza narzucony tytułem temat. Do tego sklepu często zaglądałem, bo niektóre tam sprzedawane muszki były naprawdę dobrej jakości i wcale nie takie drogie. Pamiętam, mokra pstrągowo-lipieniowa 5,65 zł/szt., jętka majowa – (chyba) 7 zł, chrabąszcz, konik polny, widelnica – (chyba) 11 zł.

Teraz anegdotka: Pan Marian tak przyzwyczaił się do nazywania mokrych skoczków „spiderkami”, że trudno mu było pojąć, że z angielska „spider” wymawia się jak spajder. Drugą śmiesznostką, ale już przyjmowaną z kamienną twarzą, aby p. Mariana nie urazić, było to że wg niego w Anglii były dwie firmy wędkarskie, a mianowicie pierwsza Hardy, a druga Bros. Młodszym Czytelnikom wyjaśniam, że pełna nazwa tej niegdyś renomowanej brytyjskiej firmy brzmiała: Hardy Bros (czyli Brothers = bracia), Alnwick, England.

      No to teraz krótko o chałupnikach-wytwórcach muszek dla Spółdzielni. Otóż zajęciem tym parali się, zarówno mieszkańcy Krakowa, (wiedziałem o tym, że muszki dla S-pni nawet wykonywał zarówno pewien starszy już wtedy zubożały hrabia o pięknym historycznym nazwisku), jak i mieszkańcy Podhala. Ci ostatnio wymienieni byli klasą dla siebie, gdyż na Podhalu istniała długa – powiedzmy – tradycja wykonywania „musek do chytania pstrągów i łososi”. A takie „muski” górale widywali u bogatych Anglików lub Niemców, którzy już w XIX wieku przyjeżdżali na Dunajec, aby przeżyć muszkarskie przygody z najokazalszą w Europie trocią wędrowną, przez miejscowych zwaną łososiem dunajcowym.

 

Artykuł polecany:

History flytying / Geneza sztucznej muszki w Europie

 

Ale nie twórzmy mitów, bo niemożliwe jest, aby – jak barwnie opisuje p. Kostecki (r. 2018) – „w samych tylko palcach, bez żadnych narzędzi potrafili uformować filigranową muszkę”. Otóż cudów nie ma! Oni musieli mieć jakieś choćby prymitywne uchwyty, (coś w rodzaju imadełek), bo haczyk musiał być solidnie w czymś umocowany, aby na nim budować i mocować kolejne materiały. Wiem to z własnego doświadczenia, gdy pierwsze moje muszki powstawały w „imadle” trzymającym haczyk, a tym „imadłem” był czeski tzw. automatyczny ołówek na czarne lub kolorowe miny (grafity). Ten ołówek, to L&C Hardtmuth Technicolor Versatil 5217/1. Mam go do dzisiaj i zachowuję go jako swoistą relikwię z bardzo dawnych już czasów.

      No i tak, lata leciały, w Krakowie w 1957 roku powstała Spółdzielnia Pracy Sprzętu Wędkarskiego, która oprócz muszek produkowała różnoraki sprzęt wędkarski (też muchowy), prowadziła własny sklep przy ul. Boh. Stalingradu 16 (teraz Starowiślna) oraz punkt usługowy naprawy sprzętu wędkarskiego przy ulicy Dietla 63. Aż wreszcie ta s-pnia w 1966 roku opracowała i zgłosiła normę, która w 1977 r. została zatwierdzona przez CZSP w Warszawie jako Norma Zakładowa ZN-67 CZSP/E6/184.

W normie tej, m. in. zamieszczono tabelaryczne zestawienie receptur 115 wzorów mokrych muszek pstrągowo-lipieniowych, łososiowych, jętek i owadów sztucznych. Nie mam zamiaru pastwić się nad treściami tego dokumentu, bo nie brak tam, zarówno zwykłych literówek, jak i grubszych merytorycznych byków w postaci błędnych nazw i błędnych receptur. No tak to ktoś niepoprawnie napisał, ktoś niechlujnie przepisał – i powielono to w nakładzie 100 egzemplarzy. Całe szczęście, że nikła część tego nakładu uratowała się przed zniszczeniem, choć chyba nie dotrwał do dzisiaj ani jeden egzemplarz dodatku w postaci kompletu wykonawczych rysunków muszek. I znowu prośba: Jeśli ktoś w swych „skarbach” posiada te rysunki, bardzo proszę o kontakt. Z tej normy wyłowiłem więc 8 polskich nazw, które w tabelarycznym układzie wg normy zamieszczam:

 

 

Nazwa

Ogonek

Odwłok

Owijka

Skrzydełko

Jeżynka 

Wielkość

Dunajec

Kuropatwa nakrapiana

Stosina pawia

-

Nylon popielaty

Kuropatwa ciemna

8-14

 

 

Góraleczka

 

 

-

 

Wełna lub jedwab popielaty

 

Drucik mosiężny lub miedziany

Indyk palety, kaczor krzyżówki piersiowe nakrapiane lub kura

 

 

Czerwony kogut

 

 

10-16

 

Lipcówka

 

-

 

Jedwab czarny

 

-

Kaczka krzyżówka biała

 

Czarny kogut

 

14-16

 

Prądówka

Kuropatwa ogon ciemno nakrapiany

 

Wełna czarna

Lameta złota lub srebrna

Bażant, kuropatwa ciemna strona

Kuropatwa ciemna nakrapiana

 

9-14

 

 

Skawica

 

Kuropatwa ogon ciemno nakrapiany

Wełna 1/3 długości od strony ogonka żółta, 2/3 ciemno zielona

 

 

-

 

Bażant, kuropatwa

 

Kuropatwa ciemna nakrapiana

 

 

7-16

Skoczek Kaszubski (a)

-

Kogut czerwony

Lameta złota

-

Czerwony kogut

10-16

Skoczek Kaszubski (b)

-

Kogut szary

Lameta złota

-

Kogut szary

10-16

Skoczek Kaszubski (c)

-

Kogut czarny

Lameta złota

-

Kogut czarny

10-16

 

Zaraz przy pierwszej muszce DUNAJEC dwie niejasności: Odwłok – stosina pawia. Podejrzewam, że to jednobarwny quill pozyskany z promieni pióra z oczkiem.

Druga niejasność: Skrzydełko – nylon popielaty. Co to oznaczało? Może to wycinek z popielatej nylonowej pończochy, (w latach 50-tych eleganckie panie nosiły „nylony”), a może wycinek popielatej nylonowej tkaniny, (niegdyś bardzo ceniony przez panie materiał na modne bluzki)? Wykonałem więc dwa wzory. Jeden – ze skrzydełkami z impregnowanej szarej pończochy, drugi – ze skrzydełkami z pęczka popielatych strusich piórek – wszak to mokra muszka, więc czemu nie? Obydwa zdjęcia zamieszczam.

 

Druga muszka GÓRALECZKA.

      Przepięknej urody polskie odwzorowanie bardzo starego angielskiego wzoru Gray Drake.  Popatrzmy jak pięknie prezentuje się ta skromna muszka! Nawiasem mówiąc, ich egzemplarze kupowałem w sklepie na Siennej i z dużym skutkiem stosowałem na Dunajcu począwszy od 1958 roku. Była to jedna z najlepszych letnich mokrych muszek. Zdjęcie zamieszcza

 

Trzecia – to LIPCÓWKA.

      Opierając się o informacje p. Kosteckiego, że chałupnicy przeważnie byli mieszkańcami Podhala, to aż prosi się konstatacja, że ktoś tam, kiedyś w górach zobaczył u jakiegoś przyjezdnego muszkarza mokrą Coachman, (a wiadomo, że ta muszka najlepiej sprawdza się w letnie gorące tygodnie), po czym usiadł w domu do sklecenia czegoś podobnego. Ale tak, skąd akurat wziąć pióro pawia, (kiedyś o wiele, wiele trudniejsze do zdobycia, niż teraz)? Bo resztę jakoś się zdobędzie. Haczyk – zawsze jakiś się znajdzie, choćby po spruciu jakiejś zniszczonej przez pstrągi (lub mole) muszki. Czarna nić też, białe lotki – wystarczyło sięgnąć po gęś, których to ptaków było niegdyś zatrzęsienie na Podhalu – stąd znana góralska przyśpiewka: „Zieleni się, zieleni, gęsie gówno w sieni”. A jeżynka – akurat trafił się czarny kogut, choć to ubarwienie już wtedy bywało zdecydowanie rzadsze od odcieni brązu. Taką muszkę ktoś pięknie nazwał LIPCÓWKĄ, bo słusznie – skuteczna była przede wszystkim w lipcu. Później zaproponował wzór Spółdzielni – i tak, w końcu LIPCÓWKA wylądowała w Normie Zakładowej. Mogło tak być? Zdjęcie zamieszczam.

 

Czwarta - to  PRĄDÓWKA.

      Komuś, może przypadkiem, spodobała się March Brown Black (bo i takie odmiany tej słynnej muszki się spotykało) – i trybem wyżej opisanym, muszka z kolejną ładną polską nazwą wylądowała w produkcyjnym asortymencie. Zdjęcie zamieszczam.

 

Piąta - to SKAWICA.

      I tutaj zaczynają się schody! Bo tak: Pan Kostecki przytoczył „podanie”, że tę muszkę wymyślił i skonstruował pan Woźniak, jeszcze przed II wojną światową” (w Krakowie). Czy znana krakowska muszkarka pani W.Woźniakowa była żoną tego pana Woźniaka – tego nie wiem. Wiem natomiast, że przez wiele lat swoimi wyrobami zaopatrywała sklep na Siennej w Krakowie. I chyba nie tylko ten. Godne uwagi jest też spostrzeżenie p. Kosteckiego, że SKAWICA  to brytyjski Sam Slick z ogonkiem – zamiast tippets (pomarańczowe, czarno zakończone pióra z kołnierza bażanta złocistego), zastosowano nakrapiane promienie ze sterówki kuropatwy. Natomiast wywodzenie nazwy SKAWICA od brytyjskiej muszki Stone Fly (Widelnica, ludowa nazwa: Kamieniarka) osobiście uważam za zbyt daleko idące uproszczenie.

Żeby było jeszcze ciekawiej, pan Mikołaj Hassa (rok 2003) stwierdza, że ponieważ dorzeczem Skawy, (potok Skawica jest dopływem tej rzeki), administrowało Krakowskie Sportowe Towarzystwo Wędkarskie „Potok”, to od nich wywodzi się wzór o nazwie SKAWICA.

I jeszcze jeden internetowy sygnał w tej sprawie: Lokalna nazwa muszki SKAWICA, to Porwiszówka. Była to muszka Mirosława Porwisza z okolic dorzecza Soły i górnej Wisły – nieco odbiegająca wyglądem od SKAWICY, bo bez skrzydełek. Taki spider.

No, ale skoro bardziej miarodajne źródła wskazują jej przedwojenny rodowód, to skłaniałbym się jednak do stwierdzenia, że są one bliższe prawdy. Wobec tego przyjmijmy fakt, że jakkolwiek by się wywodziło SKAWICĘ z innych (angielskich) muszek, to i tak będzie ona naszą polską muszką – na dodatek popularną, bo łowną. Dalsze więc doszukiwanie się, kto właściwie był pierwszy, prowadzi wyłącznie do wielu jałowych dyskusji w rodzaju anegdoty ze słusznie minionego okresu: Pytanie: Kto wynalazł elektryczną maszynkę do golenia? Odpowiedź: Pawka Morozow na śmietniku ambasady amerykańskiej w Moskwie.

Zdjęcia SKAWICY załączam.

 

Na koniec, trzy tzw. jeżyki czyli SKOCZKI KASZUBSKIE.

 

      To, że skoczki, to prawda, bo tego rodzaju bezskrzydłe muszki przywiązywano przy metodzie mokrej muszki jako skoczki. Ale dlaczego kaszubskie? Tego to naprawdę nie wiem. Muszki te bardzo przypominają Palmery (Red, Gray, Black), z jeżynką na gołym trzonku, bez nawojów tułowi np. pawiem. Czyżby autor pierwowzorów miał trudności ze zdobyciem pawich piór? Już o tym zresztą nieco wyżej wspominałem. A kogut, bez większych problemów – zawsze się znajdą jakieś pióra, czy brązowe (w recepturach czerwony kogut = rudy kogut), czy popielate lub czarne – też do zdobycia, choć ubarwienia rzadsze.

Zdjęcia trzech SKOCZKÓW KASZUBSKICH załączam.

 

 

      I to by było na tyle w sprawie tych „normowych” polskich muszek. Jeśli Was lub redakcję GM to moje opowiadanie nie znudziło, to może zrobię przymiarkę do przyglądnięcia się inny „polskim” muszkom.

 

      Jeszcze jedno. Czy nie zauważacie, że WSZYSTKIE tu omawiane polskie nazwy muszek są po prostu eleganckie i piękne? Czy przez te ostatnie 50 lat nasze środowisko muszkarskie aż tak schamiało, że teraz polskie nazwy, to przeważnie ohydne glajchy, jakieś obrzydliwe ślajzury, delirki czy głupkowate pedałki? Do cholery – co się stało w niektórych głowach? O TEMPORA, O MORES !!!

Wojciech Węglarski (wwegl@wp.pl)

 

Polecane tego samego autora:

 


Komentarze

Marian Stępniewski
2020-04-24 10:19:12
Mój błąd, faktycznie pomyliłem kolory brązu i użyłem niefortunnego "płomienisty" który jest własnie dla Fiery Brown zastrzeżony.. Niemniej Game Red występuje jako kolor przy którym piórka są Dyed Red czyli farbowane na czerwono. Napisałem to właśnie w kontekście mylenia przez początkujących i pakowanie czerwonych piórek, tam gdzie powinny być naturalne brązowe, bo w opisie widnieje "Red".
Wojciech Węglarski
2020-04-21 09:24:40
Gdyby autorzy omawianej Normy mieli większe pojęcie o robieniu muszek, (o czym pisałem), to by odróżniali ubarwienie "natural brown-red" (u Pana - Game Red) od np. "fiery brown" (płomienisty brąz). Dlatego w tekście nadmieniłem, z pewnym uproszczeniem: "czerwony kogut=rudy kogut". Gdyby to były jedyne tylko potknięcia twórców tej Normy! W końcu - w rzetelnych recepturach konkretnych muszek są starannie przestrzegane odpowiednie kolorystyczne określenia. Ale dla niektórych "krętaczy" grizzly (jarzębiaty) i cree (siemieniaty), widocznie to jest wszystko jedno. Ale to było na marginesie i - broń Boże - nie do Pana.
Marian Stępniewski
2020-04-20 16:44:24
Dla niewtajemniczonych: Określenie "Red", (w artykule "czerwony") dotyczy koguta umownie go nazwijmy - "płomieniście brązowego". Faktyczny czerwony to "Game Red". Stąd się czasem biorą nieporozumienia u początkujących pakujących czerwono barwione pióro gdy w recepcie jest "Red"

Zaloguj się aby dodać komentarz

Przejdź do logowania
Partnerzy i wspierający GM
Gamakatsu